W Beskid Niski wracam jak do domu. Tu najlepiej odpoczywam,
zmieniam perspektywę, łapię dystans. To
tu można przejść 17 kilometrów i nie spotkać żywej duszy. A jak już się
przejdzie i zechce kogoś spotkać to można zajść za skraj nieistniejącej już wsi
Radocyna i przywitać się z Panią Wiolą w Hotelu Radocyna. Teren Beskidu
Niskiego to kulinarny miks kuchni łemkowskiej (o tym możecie przeczytać tutaj),
prostych, ale jakże zacnych wyrobów pasterskich oraz tradycyjnej polskiej kuchni
chłopskiej. Dziś kategoria trzecia – w
połączeniu z turystycznym zacięciem.