niedziela, 30 września 2012

Pod Merkurym - cieszyńskie popołudnie

Na Rynek w Cieszynie trafiłem i z ciekawości i z głodu. Od osób "mocno zaufanych" wiedziałem, że jest w Cieszynie taka restauracja, które reklamuje się dobrymi pierogami. Po spacerze wokół rynku okazało się, że jest to Restauracja Pod Merkurym.

Jaś Wędrowniczek - rymanowskie zaskoczenie

Jedziemy drogą nr 28 z Krosna do Sanoka, wjeżdżamy do Rymanowa bo podobno w "Wędrowniczku" kiedyś dobrze jeść dawali. Koniec lata, weekend - takie wieści trzeba sprawdzać właśnie teraz.

Restauracja znajduje się niemal przy drodze (jadąc w kierunku Sanoka szukamy po stronie prawej) jednak jest osłonięta drzewami i daje wrażenie spokoju nawet jeśli wybierzemy miejsce na zewnątrz. Budynek jest nieco karkołomny, bo widać że ktoś tu przebudowywał, dobudowywał i nieco zmieniał koncepcję. Odbywają się tutaj również wesela, więc jest część "sypialna" i przeróżne imprezy okolicznościowe. My trafiliśmy na wesele, stąd też Pan Kelner poinformował nas, że jeść możemy - owszem, ale tylko na zewnątrz. Pogoda dopisywała, więc zdecydowaliśmy się.

środa, 26 września 2012

Podróże kształcą - lekcja włoskiego


Moim zdaniem włoskie jedzenie można określić jednym, krótkim wyrażeniem – pochwała prostoty. To, czego udało mi się spróbować w tym słonecznym (zazwyczaj…) kraju, nigdy nie było przesadzone. Liczba składników dania zazwyczaj mieściła się w pięciu, a największą tajemnicą była po prostu jakość tychże. Jeśli jadłam makaron – to była to pasta z anchois, oliwą, pietruszką i parmezanem (i niczym więcej), jeśli jadłam risotto – to oprócz ryżu dostawałam kwiaty cukinii i parmezan (i nic więcej), 

środa, 12 września 2012

Beskidzka rybka bez retuszu


Sercu bliski Beskid Niski… A na samym skraju Magurskiego Parku Narodowego miejsce o jakże folklorystycznie i swojsko brzmiącej nazwie – Fish Bar Pik.  Przywiodła mnie tu konkretna zachcianka – świeży pstrąg. Zaraz po zaparkowaniu samochodu nie miałam wątpliwości, że rybka będzie prosto ze stawu. Tłum ludzi naokoło świadczył o popularności miejsca (a może po prostu o słonecznej niedzieli…). Większość klientów siedziała przy prostych drewnianych stołach na zewnątrz (czemu się nie dziwię, gdyż wnętrze mocno trąciło poprzednią epoką). 

poniedziałek, 10 września 2012

China City Restaurant – z miłości do sosu sojowego…


Do China City przyszliśmy w niespodziewanie jesienne niedzielne popołudnie. Lokal znajduje się w takim miejscu Kazimierza, że trudno trafić do niego przez przypadek. My w każdym razie przyszliśmy z rozmysłem, zamiarem i sporymi oczekiwaniami z mojej strony. Oczekiwanie zostały zbudowane przez westchnienia i pochwały ze strony znanego krakowskiego recenzenta – Wojciecha Nowickiego.

Karczma Nałęczowska – krótko…


Tym razem będzie wybitnie krótko, zwłaszcza jak na mnie ;) Czemu krótko – bo aż pisać hadko, jakby powiedział Longinus Podpipięta.

W uroczej miejscowości Nałęczów byłem jakiś czas temu z dość intrygujących przyczyn, ale nie to jest istotne. Poczułem głód, a jako że pora „dancingów” zbliżała się nieuchronnie popędziłem w poszukiwaniu miejsca gdzie można zjeść szybko i smacznie, tak żeby z nowo nabytymi siłami wstąpić jeszcze na w/w imprezę ;)