niedziela, 23 sierpnia 2015

Uczta mięsożerców - Ed Red

Jakiś czas temu zamknięto jedną z najlepszych restauracji w Krakowie – Ancorę (wspomnienie tutaj). Pomyślałam, że to wielka szkoda, gdzie teraz spróbuję znakomitej kuchni pana Adama Chrząstkowskiego, kucharza polskiej prezydencji UE, prowadzącego programy w popularnej telewizji kulinarnej? Na szczęście szybko okazało się, że pan Adam będzie teraz gotował w nowej restauracji specjalizującej się w wołowinie. Tym sposobem trafiłam do Ed Red



Filozofią tego miejsca jest serwowanie polskich produktów, przede wszystkim mięsa. Wołowina sezonowana jest na miejscu, w specjalnych szafach. W karcie znaleźć można zestaw przeciekawych przystawek (np.ostrygi, pieczone kości szpikowe czy bycze jądra), siedem rodzajów steków z rusztu i kilka dań głównych przygotowywanych poza grillem. W dziale deserów ujęła mnie obecność sera Łomnickiego z kozieradką, podawanego na miodzie rzepakowym. Niestety po przystawce i daniu głównym nie byłam w stanie zmieścić już tego rarytasu. A zaczęłam odważnie – od byczych jąder z sosem z wędzonej białej czekolady, rabarbarem i pistacjami



Sos był genialny, ciemny, zawiesisty, mięsko z chrupiącą, spieczoną skórką, o dymnym posmaku, w środku mięciutkie, o konsystencji podrobu. Ciekawe doświadczenie. Na drugie zjadłam stek Bavette, dowiadując się jednocześnie, że pochodzi z łaty wołowej (odcinka brzuszno-lędźwiowego).



Mięso było półkrwiste, różowiutkie, rozpływało się w ustach. Do tego młode ziemniaczki z kwaśną śmietaną i zasmażana młoda kapusta. Nie mam pytań, zestaw w pełni satysfakcjonujący. Od moich współbiesiadników mogłam spróbować jeszcze krwistego steku New York (rostbef). Porcja słuszna, świetnie podana na drewnianej desce z towarzystwie  grubej soli i miseczki z wybranym sosem (demi-glace, berneński, grzybowy, z zielonym pieprzem i serem gorgonzola lub masło Ed Red). W tym miejscu potrafią zrobić steka.



  Z lżejszych opcji – kopytka z kaczką i orzechami laskowymi. Słodkawy sos, sprężyste kluseczki i chrupiący kontrapunkt w postaci orzechów. Danie harmonijne jak rzadko kiedy. Menu się zmienia (co jest dowodem na pełne zaangażowanie i pasję szefa kuchni), aktualnie np. kopytka podawane są w sosie jabłkowym z kaczką i szpinakiem. Warto też zwrócić uwagę na drinki, autorskie, niesamowicie opisane (np. irlandzki rekonstruktor samopoczucia pod postacią Bushmills Black Bush w niespotykanie mocno dymnej zaprawie). Obsługa profesjonalna, z dużą wiedzą na temat używanych w kuchni produktów. Wnętrze przestrzenne, nieprzesadzony wystrój. Jedyny minus – brak klimatyzacji. Biorąc pod uwagę jednak, że tego rodzaju dania je się raczej w dni chłodniejsze, nie ma to większego znaczenia. Żal po Ancorze został ukojony.



Ed Red
Ul. Sławkowska 3
Kraków

http://www.edred.pl/

2 komentarze:

  1. Czasem mam ochotę wyjść na miasto i dobrze zjeść za niewielkie pieniądze. w takich chwilach wybieram dania z food trucków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pyszność na talerzu - tak powinien wyglądać każdy dzień!

    OdpowiedzUsuń