niedziela, 15 czerwca 2014

Kiedy wino walczy o palmę pierwszeństwa z jedzeniem - degustcja w Garaż Food&Wine

Dzięki uprzejmości Beaty Cora (z którą zapoznaliśmy się w MooMoo) w ostatni piątek mieliśmy przyjemność gościć na degustacji w Garaż Food&Wine. Dla mnie decyzja o wybraniu się tam nie była prosta - alternatywą było obejrzenie jak Meksyk próbuje ograć Kamerun w piłkę kopaną. Finalnie wybraliśmy z Agatą degustację - i to był dobry wybór!









Tematem przewodnim degustacji były alzackie wina Clementa Klura, a opowiadał o nich Pan Mariusz Bereta, popisując się wielką wiedzą oraz wyszukanym słownictwem. Pan Mariusz śmiało rozprawiał się z mitami i przesądami dotyczącymi wina oraz jego degustowania (nie musieliśmy pluć i siorbać;), dzieląc się z nami ciekawostkami na temat biodynamicznych win i takowej ich produkcji.


Degustacje rozpoczęliśmy od Crement d'Alsace AOC Clement Klur, które fantastycznie rozpoczęło wieczór swoją owocowością i bąbelkami. Ciekawostką jest, że nie zawiera ono siarczyn. Zostało ono sparowane z pierwszym z czterech dań, które przygotowała dla Nas Pani Lena Wrubleska (ortografia za fanpagem Garażu) - smażonymi świńskimi uszami na sałatce z bobu, zielonych szparagów ze sporą ilością koperku. Danie bardzo fajne, choć cienko pokrojone uszka bardzo szybko stygły i trzeba było się spieszyć żeby smakowały dobrze.

Wśród rozmów i dyskusji przy stolikach - zostaliśmy podzieleni na stolik "starych przyjaciół" lokalu i stolik "nowoczesnych mediów" - płynnie przeszliśmy do Voyou de Katz Clement Klur 2013, wina owocowego i orzeźwiającego, które sam product zalicza do tzw. "win poniedziałkowych". Wino było bardzo smaczne, acz moją sympatie zdobyło przede wszystkim określenie go mianem wina na pierwszy, jakże ciężki dzień tygodnia ;) W tym przypadku dopełnieniem był przegrzebek z salsą truskawkową z bazylią. I powiem szczerze, że dopełnienie to było wyśmienite - połączenia odważne, pozwalające docenić kunszt w przygotowaniu przegrzebka i podkreślające jego morskość i delikatność.


Następny w kolejce był jedyny reprezentant win czerwonych - Pinot Noir Clement Klur 2012, trunek o bardzo jasnym kolorze, który powinien być serwowany schłodzony (i tak też był nam podany). Samo wino oceniłbym jako takie, które jest ok, natomiast swoja siłę pokazuje w połączeniu z odpowiednio dobranym jedzeniem. A jedzenie zostało ponownie fantastycznie dobrane - wątróbka jagnięca z miętą, czerwoną cebulą i chilli zaserwowana z melasą z morwy podbiła podniebienie moje i Agaty. Zgodnie stwierdziliśmy, że takiej wątróbki to już nic nie przebije!

I przyznajemy się bez bicia do błędu - bo potem wjechał deser. Ja desery mogę zjeść owszem, ale fanem nie jestem. Natomiast to co przygotowała Pani Lena położyło mnie na łopatki i kazało natychmiast rzucić ręcznik, ogłosić poddanie się i odklepać w matę. Lody z mastyksem (żywica z drzewa pistacjowego) same już były ciekawe, a jedliśmy je z dodatkiem truskawek, solonych pistacji i zmrożonych płatków róży otoczonych w cukrze. Powiem tak - jeden z najlepszych deserów jakie kiedykolwiek miałem okazje próbować! Smaki i aromaty tego dania zostały fantastycznie uzupełnione przez Gentil de Katz Clement Klur - wino bazujące na szczepie gewurztraminer, które smakuje naprawdę dobrze, a w połączeniu ze słodkim deserem traci swój nadmiar słodyczy (ten nadmiar to tylko moja skromna opinia).


Podsumowując - była to degustacja na której bawiłem się dobrze, a moje kubki smakowe bawiły się wyśmienicie. Przemiła obsługa Garażu, rosnąca jakość dań i win, kunszt kulinarny Pani Leny oraz jej skromność pokazały jak należy degustację organizować. Być może za miesiąc nie będę już pamiętał smaku poszczególnych win, natomiast smaki i aromaty poszczególnych dań zostaną ze mną na długo i już zmotywowały mnie aby odwiedzić Garaż "zwyczajnie" bez organizowanej degustacji.

MS

2 komentarze:

  1. Deser wygląda wyśmienicie, po przeczytaniu Twojego opisu - kubki smakowe szaleją :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zazdroszcze degustacji!

    zapraszam na domowe drożdżówki!

    OdpowiedzUsuń