piątek, 8 lutego 2013

Zjeść Kraków


Tym razem będę zupełnie nieobiektywna, przyznaję się na wejście. A to dlatego, że uwielbiam to miasto. Wielu go nienawidzi, ja również dostrzegam pewne niedogodności w postaci utrzymującego się non stop smrodu, zamglenia godnego Londynu oraz wiecznych korków, jednakże…kocham Kraków! A w książka pod tytułem „Zjeść Kraków. Przewodnik subiektywny” autorstwa Roberta Makłowicza i Stanisława Mancewicza to generalnie pochwała miasta królów. Publikacja dzieli się na IV części i 17 rozdziałów, we wszystkich kręcimy się wokół jedzenia, ale nie w równym stopniu. Niektóre rozdziały przesycone są historią miasta podaną w formie zbioru ciekawostek wokół danego motywu (zbrodni, gwary regionalnej, władzy), inne są swoistą drogą poprzez kulinarne lokale i kultowe miejsca. Z historii dobra nie jestem, ale  mam wrażenie, że zbiór anegdot jest godny zapoznania się, gdyż o większości nie uczyli nas w szkole (można np. dowiedzieć się, że na uczcie z okazji otwarcia sukiennic w 1879 roku podano „pieczyste z saren, kuropatw, bażantów, pulard i kapłonów (…) zakupiono 366 butelek szampana (…), 244 butelki czerwonego wina (…) i 200 flasz białego węgrzyna”). W rozdziałach poświęconych stricte restauracjom dowiemy się gdzie trzeba zjeść, gdzie warto zjeść, a gdzie stołować się autorzy odradzają.