Pisaliśmy już kiedyś o tym miejscu (możecie poczytać tutaj),
jednak zmieniło się ono na tyle, że mam poczucie, że trzeba to powtórzyć. O ile
Yellow Dog był „fusion”, o tyle Ramen Girl of Yellow Dog to już zupełny odjazd.
Nie znam połowy składników w menu, co od razu sprawia, że czuję się „wyzwana”.
Druga połowa to smakołyki, o których się czyta lub ogląda w filmach
dokumentalnych, a więc jeśli nadarza się okazja do ich skosztowania, nie można
tego nie zrobić. Rozpoczynamy od stuletniego
jaja z kawiorem ślimaczym!
Etykiety
- Albania
- Azja
- Bo mnie szwagier namówił...
- Burgery
- Cieszyn
- Cukiernie
- Degustacja
- Fast food
- Festiwale kulinarne
- Folusz
- Hiszpania
- Hotel
- Jasło
- Kalisz
- Kraków
- Książki
- Kuchnia amerykańska
- Kuchnia azjatycka
- Kuchnia barowa
- Kuchnia chińska
- Kuchnia czeska
- Kuchnia francuska
- Kuchnia grecka
- Kuchnia hiszpańska
- Kuchnia indyjska
- Kuchnia japońska
- Kuchnia kurdyjska
- Kuchnia lankijska
- Kuchnia łemkowska
- Kuchnia meksykańska
- Kuchnia molekularna
- Kuchnia niemiecka
- Kuchnia orientalna
- Kuchnia polska
- Kuchnia rumuńska
- Kuchnia singapurska
- Kuchnia syryjska
- Kuchnia tajska
- Kuchnia turecka
- Kuchnia wegetariańska
- Kuchnia węgierska
- Kuchnia włoska
- Kursy gotowania
- Lublin
- Macedonia
- Na brzegu talerza
- Najedzeni Fest
- Nałęczów
- Podróże kulinarne
- Polska
- Przemyśl
- Przepisy
- Ruczaj
- Rumunia
- Rymanów
- Singapur
- Slow Food
- Sri Lanka
- Street Food
- Śniadania
- Świat
- Tajlandia
- Wielka Brytania
- Włochy
niedziela, 31 stycznia 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)