Zazwyczaj jeśli poznało się jakieś miejsce od kuchni to nie
chce się tam wracać i występować w roli klienta. Wspomnienie hektolitrów potu i
alkoholu przelewającego się na zapleczu, nieustających bluzgów pomiędzy wyższą
kastą kucharzy a pariasami kelnerami oraz pulsującego bólu kręgosłupa po
18-godzinnej zmianie to coś, co skutecznie zniechęcało mnie do stołowania się w
tym skądinąd przecudnej urody miejscu. Pamięć ludzka jednak ma to do siebie,
że jest ulotna i woli zachowywać te milsze chwile, tak więc kuszona obietnicą
posiłku w słońcu z widokiem na Wisłę i las Wolski - powróciłam na stare śmieci.
Po krótkiej wspinaczce pod górkę oczom naszym ukazuje się okazały zamek, obok
klimatyczna baszta. Oto restauracja i kawiarnia „U Ziyada”, zamek w
Przegorzałach.
Etykiety
- Albania
- Azja
- Bo mnie szwagier namówił...
- Burgery
- Cieszyn
- Cukiernie
- Degustacja
- Fast food
- Festiwale kulinarne
- Folusz
- Hiszpania
- Hotel
- Jasło
- Kalisz
- Kraków
- Książki
- Kuchnia amerykańska
- Kuchnia azjatycka
- Kuchnia barowa
- Kuchnia chińska
- Kuchnia czeska
- Kuchnia francuska
- Kuchnia grecka
- Kuchnia hiszpańska
- Kuchnia indyjska
- Kuchnia japońska
- Kuchnia kurdyjska
- Kuchnia lankijska
- Kuchnia łemkowska
- Kuchnia meksykańska
- Kuchnia molekularna
- Kuchnia niemiecka
- Kuchnia orientalna
- Kuchnia polska
- Kuchnia rumuńska
- Kuchnia singapurska
- Kuchnia syryjska
- Kuchnia tajska
- Kuchnia turecka
- Kuchnia wegetariańska
- Kuchnia węgierska
- Kuchnia włoska
- Kursy gotowania
- Lublin
- Macedonia
- Na brzegu talerza
- Najedzeni Fest
- Nałęczów
- Podróże kulinarne
- Polska
- Przemyśl
- Przepisy
- Ruczaj
- Rumunia
- Rymanów
- Singapur
- Slow Food
- Sri Lanka
- Street Food
- Śniadania
- Świat
- Tajlandia
- Wielka Brytania
- Włochy
wtorek, 29 października 2013
niedziela, 13 października 2013
Slow fast food czyli Ricebar na Kazimierzu
Kolejny wieczór spędzany w ulubiony przeze mnie
sposób – piwko z przyjaciółmi na Kazimierzu. Kolejny raz w trakcie wieczoru
rośnie apetyt. Czy kolejny raz skazana zostanę na nieśmiertelne zapiekanki???
Otóż nie. Za poradą barmana odwiedziłam nowe miejsce na tego typu okazje – Ricebar na ulicy Podbrzezie (w sąsiedztwie Propagandy i Szynku). Przemiły młody
człowiek miał niezwykle dużo energii jak na tę nocną porę i ochoczo zaczął
opowiadać o asortymencie.
Otóż w barze można sobie wybrać jeden z trzech
rodzajów ryżu dostępnego tego dnia (w ogóle mają tych rodzajów o wiele więcej).
Do tego wybieramy sobie jeden z sosów – czterech słonych, trzech słodkich.
Jeden ze słonych sosów zazwyczaj jest tzw. „polskim smakiem” (grzybowy, miodowo-musztardowy), pozostałe to
najczęściej różne rodzaje curry.
piątek, 11 października 2013
Bo mnie szwagier namówił...
Właściwie żadna historia zaczynająca się od słów "Bo mnie szwagier namówił..." nie ma prawa skończyć się dobrze. Ale być może będzie to wyjątek potwierdzający regułę. Szwagier zwany Benym, przy jednym z "piwnych spotkań" rzucił luźną myśl - powinniście mieć serię gdzie opisujecie krakowskie bary mleczne. Cóż - challenge accepted!
Na pierwszy ogień wybrałem Jadłodajnię u Babuni. Czemu? Bo na "Filarki" czy "Flisaka" się nie rzucę na początek ;). A drugi powód jest taki, że do Jadłodajni mam sentyment.
Lokal u Babuni znajduje się w samym centrum Osiedla Podwawelskiego. Nie jest to typowy bar mleczny, raczej zwykła osiedlowa jadłodajnia. Podczas studiów zdarzało się tam stołować bardzo często. I teraz też od czasu do czasu tam wracam - kiedy mam ochotę na zwykłe i szybko podane jedzenie.
Na pierwszy ogień wybrałem Jadłodajnię u Babuni. Czemu? Bo na "Filarki" czy "Flisaka" się nie rzucę na początek ;). A drugi powód jest taki, że do Jadłodajni mam sentyment.
Lokal u Babuni znajduje się w samym centrum Osiedla Podwawelskiego. Nie jest to typowy bar mleczny, raczej zwykła osiedlowa jadłodajnia. Podczas studiów zdarzało się tam stołować bardzo często. I teraz też od czasu do czasu tam wracam - kiedy mam ochotę na zwykłe i szybko podane jedzenie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)