niedziela, 30 listopada 2014

Dla trawojada i nie tylko



Wszyscy pewnie znacie to miejsce, ale bywam tu tak często, że musiałam w końcu opisać. Może w takim razie będzie krótko i na temat, a i tak wydaje mi się, że lokal obroni się sam, od dawna zresztą nie potrzebuje już reklamy. Bar sałatkowy to pomysł nie nowy, jednak ulepszenia jakie zastosowano w Chimerze czynią go najlepszym barem sałatkowym w jakim zdarzyło mi się być. Po pierwsze - wystrój – niewielka powierzchnia, uroczo zagracona starociami i mnóstwem świeżej roślinności. W skrzynkach piętrzą się pękate dynie, zielone cukinie i poczciwe kapusty. Na rozpalonej kozie stojącej w kącie pieką się ziemniaczki w mundurkach. Nastrojowe światło z różnokolorowych lampionów sprawia, że szczególnie w zimowe popołudnia jest tu niezwykle przytulnie. Latem otwierane są przeszklone ściany i ma się wrażenie, że praktycznie cały lokal jest na świeżym powietrzu.