czwartek, 31 stycznia 2013

W Lublinie jak na Ukrainie


I spieszę wyjaśnić, że wcale się nie nabijam. No, może troszeczkę, wspominając zaśnieżone drogi;) Ale tytuł posta przyszedł mi do głowy, gdyż restauracja, którą odwiedziłam, ma swój odpowiednik (a może raczej pierwowzór) we Lwowie. Ja aż tak daleko nie dotarłam, natomiast było mi dane dotrzeć na wschód Polski i zasmakować w tradycji.
Pyzata Chata, bo o niej głównie chciałam napisać, to miejsce reklamujące się jako „szybko-obsługowa restauracja”. W związku z czym czułam się nieco zagubiona przy wejściu, gdyż nie wiedziałam jakie zasady tu panują, jednak idąc za tłumem i zasięgając języka u lubelskich towarzyszy można się było szybko zorientować, co jest grane. 

sobota, 12 stycznia 2013

Zmysły na papierze


Tym razem biorę pod lupę książkę z polecenia (Justyna, dzięki!). „Smak języka. Historia pewnej zemsty” jest krwista, mięsista, żywa do bólu. I przymiotników tych używam nie tylko ze względu na nawiązania kulinarne, choć te są jednocześnie niezwykle ważną częścią powieści. Początkowo wydawało mi się, że książka koreańskiej autorki Jo Kyung Ran należy do tzw. „literatury kobiecej”, jednak z każdą stroną przekonywałam się, że jest jednak uniwersalna. Główna bohaterka, kucharz zawodowy, to świetnie skrojona postać, wielowymiarowa, zaskakująca, zmieniająca się w miarę trwania akcji. Temat jedzenia przewija się cały czas, jednak  nie jest sztucznie podtrzymywany. Czuć zainteresowanie autorki psychologią i, choć moim zdaniem trochę za dużo tu Freuda i z pewnymi nie wprost wyrażonymi tezami mogłabym polemizować, to nie znalazłam tam nic rażąco niespójnego czy fałszywego. Bardzo podobały mi się analizy emocji i przeżyć bohaterów z nawiązaniami do doznań smakowych konkretnych potraw czy produktów.

niedziela, 6 stycznia 2013

Cosa Nostra, czyli gdzie Ojciec Chrzestny by nie jadał...

Cosa Nostra to kolejna restauracja, do której nabyliśmy drogą kupna kupon na Grouponie. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do jadła czeskiego, menu nie było narzucone i mieliśmy tak zwaną wolna rękę w wyborze elementów posiłku. Cóż... Okazało się, że niestety nie pomogło... Ale od początku.

Pierwszą rzeczą  którą widać po wejściu do restauracji jest jej wygląd (taka oczywista oczywistość na przywitanie...). Cosa Nostra niestety nie zachwyca...

piątek, 4 stycznia 2013

Česká Chodba – za bary z niedźwiedziem…

Do restauracji Česká Chodba wybraliśmy się z KADRową jakiś czas temu ze względu na posiadany przez nas kupon. Podobnie jak w kilku innych przypadkach było to nasze drugie podejście do danego lokalu – za pierwszym razem na coś trzeba było długo czekać, a ja nie byłem w nastroju delikatnie rzecz ujmując.

Tak więc wróciliśmy. Česká Chodba znajduje się w miejscu, w którym raczej tłumów ciężko oczekiwać – tzn. na ulicy Zwierzynieckiej. Z drugiej strony jest to na tyle blisko rynku, że zwabiony dobrą renomą turysta może pokusić się o spacerek.