niedziela, 24 marca 2013

Bo najważniejszy jest uśmiech


Z ruchliwej ulicy Karmelickiej schodzimy parę schodków w dół i znajdujemy się w niewielkiej pół-piwnicy. Światło tu rozproszone, ale atmosfera jak najbardziej słoneczna – drewniane stoliki nakryte wzorzystymi obrusami, na ścianach fotografie z Meksyku w barwnych oprawkach, a na półkach zbiór figurek w charakterystyczne wzory (jak objaśnia krótka informacja na początku menu – alebrije – to meksykańskie rękodzieło wykonane na papierze lub w drewnie, pomalowane w wesołe, przyciągające kolory, które przedstawia wymyślone zwierzęta, składające się zarówno z elementów realnych, jak i fantastycznych).  Przy stoliku wita nas  śniady młody mężczyzna. Niezbyt płynnie mówi po polsku, ale nadrabia uśmiechem. W Alebriche można zjeść klasyki kuchni meksykańskiej: enchilladas, tacos, kurczaka w czekoladowym sosie mole. Poza tym menu obfituje w pomyłki: a to jakaś literówka, a to niezgrabne gramatycznie sformułowanie, czasem brakuje całej linijki. 

czwartek, 21 marca 2013

Zadziwiająco łatwo - w kuchni u pana Gordona

Nadszedł czas by w końcu opisać książkę z samymi przepisami. Nazwisko Gordona Ramsay'a zna chyba każdy, nie każdy jednak wie, jak przyjazny może to być człowiek. A przynajmniej jego przepisy. „Szef kuchni po godzinach” to książka dla praktycznie dla wszystkich. Nie trzeba być szefem kuchni, by swobodnie z niej korzystać. W odróżnieniu od niektórych pozycji (np. „Szef kuchni na każdą porę roku”) receptury na potrawy są względnie proste, ze składników w zasadzie dostępnych na polskim rynku (no może oprócz witlinka i ostryg).  Ale od początku.

sobota, 16 marca 2013

1 Baht czyli zupa za 10 groszy…

Tym razem będzie nieco inaczej.  To znaczy ponownie o jedzeniu i ponownie o „restauracji”, ale tym razem o kuchni tajskiej. Co więcej o kuchni tajskiej w Tajlandii…

Tak się złożyło, że na zimowy urlop wybraliśmy się z KADR-ową do Tajlandii właśnie. A wszyscy, którzy gotowaniem się interesują wiedzą, że kraj ten między innymi swoją świetną kuchnią słynie. Możecie więc spodziewać się, że nie będzie to jedyny post na Trójspojrzeniu nawiązujący do naszych wakacji. Zaczniemy skromnie i zamiast całościowego kulinarnego obrazu Tajlandii zaprezentuję Wam tylko jego kawałek, ale za to kawałek niezwykle smaczny.

Pół dnia całodniowego kursu kuchni tajskiej, czyli jak ugotować i zjeść 6 dań przez 4 godziny

Nowy cykl czas zacząć! Opisujemy już restauracje, wrażenia kulinarne z różnych zakątków świata (w cyklu "Na brzegu talerza"), niedawno dołączyły też książki o tematyce kulinarnej. Przyszedł więc czas na kursy kulinarne i szkoły gotowania! Dla nas też jest to temat nowy, dopiero zaczynamy przygodę z "formalną" nauką gotowania, ale może z czasem będzie więcej tematów do opisywania. A zaczynamy dość orientalnie, gdyż od kursu kuchni tajskiej, do tego w niezwykłych okolicznościach przyrody (i tego... i niepowtarzalnych...), czyli od samej Tajlandii!

niedziela, 3 marca 2013

Valparaiso – a może owoca?

Z wyprawą do Valparaiso było nieco podobnie, jak w przypadku kilku innych restauracji – to znaczy pierwsza wyprawa zakończyła się niepowodzeniem. Tym razem powodem był brak wolnych miejsc. Za to pierwsza wizyta dała mi dwie rzeczy: 1. możliwość poćwiczenia hiszpańskiego – bowiem w takim języku zwracał się do nas właściciel tego miejsca, 2. Przekonanie, że skoro jest tak pełno, to koniecznie trzeba tu wrócić i spróbować coś zjeść następnym razem. Przekonanie to było wzmocnione faktem, że Valparaiso znajduje się jakby nieco na uboczu Kazimierze – jednym słowem trzeba chcieć tu trafić.