piątek, 20 czerwca 2014

Tarantiro Slow Food Burger, czyli Ruczaj też ma swoje burgery!

Wycieczki rowerowe sprzyjają nie tylko poprawie kondycji, ale i poznawaniu nowych kulinarnych zakątków sąsiedztwa. Tym razem wybrałam się na mała przejażdżkę po Ruczaju, aby wykonać moją dzienną normę ruchu a tu... zaskoczyło mnie jedzenie! I tyle było z rowerowego spalania kalorii, bo oprzeć się nie mogłam. Tym bardziej, że toż to ruczajowa nowość - food truck w samym centrum Ruczaju, na skrzyżowaniu z wielką Grota Roweckiego!


Szczęście miałam, bo podobno trafiłam na pierwszy, oficjalny dzień otwarcia. A tam już klientów sporo i wydawanie jedzenia szło pełną parą!


Od samego początku doświadczyłam przemiłej obsługi! Panowie byli bardzo mili, mega uśmiechnięci, pomocni i w ogóle bardzo frontem do klienta! Po krótkiej analizie karty wybrałam burgera Big Kahu (bułka, 200g mięsa, grillowany plaster świeżego ananasa, cheddar, sos classic, czerwona cebula, pomidor, ogórek konserwowy, sałata i rukola). Po sympatycznej pogawędce z właścicielami zajęłam miejsce przy stoliku (a dokładniej rzecz ujmując na skrzynce przy beczce :)) i z dziwnym napojem (Mr. dark White - napój o smaku coli w kolorze... białym!) rozpoczęłam oczekiwanie na mojego burgera.


Widać było, że pierwszy dzień przysporzył właścicielom jeszcze troszkę zamieszania organizacyjnego, gdyż zarówno ja, jak i inny czekający goście, pytani byliśmy o potwierdzenie zamówienia, zanim je dostaliśmy. Ale powiem szczerze, że dzień był piękny a Panowie przesympatyczni i mega pozytywni, tak więc nikt nie miał z tym najmniejszego problemu. Tym bardziej, że po niedługim oczekiwaniu burger przybył!

To był burger! Kawał ślicznej buły (takiej prawdziwej, wyglądającej jak specjalnie pieczoną, nie tej plastikowej waty którą serwują supermarkety i niektóre burgerownie), idealnie wysmażone mięsko i tona dodatków! Co ciekawe, nie wiem, czy przez pomyłkę, czy w bonusie, ale dostałam mix Big Kahu i BBQ (obok wszystkich dodatków z Big Kahu zaplątał się bekon), ale to tylko poprawiło mi humor! :)


Ale nie tylko o wyglądzie mowa, więc teraz o smaku. PYCHA! Pomimo ogromnej ilości dodatków (a raczej dzięki niej) całość komponowała się znakomicie! Aż żal, że nie dałam rady zjeść wszystkiego, bo rozmiar również był imponujący.

Jedynym minusem Tarantiro Slow Food Burger są ceny - od 18 zł za najtańszego Classica do 28 zł za Burger Burger (podwójne mięsko) to niestety trochę drogo. Burgery bronią się jakością składników, świetnym smakiem i obsługą, ale... Mam tylko nadzieję, że pomimo tego ilość klientów będzie nadal rosnąć (już widać bardzo duże zainteresowanie) i miejsce się utrzyma.  

Podsumowując, jeśli jesteście na Ruczaju, mieszkacie tu, pracujecie w jednej z pobliskich korporacji, uczycie się na kampusie UJ-tu, albo po prostu przejeżdżacie w "porze głodu", Tarantiro jest miejscem, które warto odwiedzić!


Ja osobiście trzymam za Tarantiro kciuki, bo miejscówka nie jest oczywista, ale to jest przykład tego, jak Ruczaj się rozwija i zaczyna stawać się czymś więcej niż tylko nudną sypialnią Krakowa.


KADR-owa

Tatantiro Slow Food Burger
ul. Bobrzyńskiego 10
30-348 Kraków
http://tarantiro.com
https://www.facebook.com/tarantiro

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz