czwartek, 11 kwietnia 2013

Bardzo pozytywne zaskoczenie w RotiRoti

Do RotiRoti trafiliśmy podobnie jak w kilku innych przypadkach, dzięki zakupom grupowym (chyba Citeam, ale nie do końca pamiętam). Kuchnia indyjska zawsze brzmiała nam bardzo ciekawie - nie, żebyśmy się na niej znali, po prostu po kilku próbach (niestety w większości poza Krakowem) smaki dość nam podeszły. Biorąc dodatkowo pod uwagę  że dwie inne krakowskie restauracje indyjskie nie zachęcały (jedna podobno bardzo niedobra, w drugiej kiedyś się strułam, więc nie wrócę), postanowiliśmy odkryć nowe, indyjskie miejsce na kulinarnej mapie Krakowa. I tak trafiliśmy do RotiRoti.

Muszę przyznać  że pierwsze wrażenia nie były najlepsze. Po pierwsze zaplanowaliśmy sobie weekendową wizytę przed wyjściem ze znajomymi. Niestety okazało się, że kupon obejmuje wyłącznie wizyty od poniedziałku do piątku. Ponadto na miejscu (już w środku tygodnia) zorientowaliśmy się, że nie mamy pełnego wyboru, lecz zamówić możemy dania z mocno okrojonego menu. I ja w pełni rozumiem, że kupony Citeamu czy Groupona rządzą się swoimi prawami, ale nie doczytawszy szczegółów byliśmy zaskoczeni, co odbiło się na pierwszym wrażeniu (absolutnie bez winy samego RotiRoti).


Koncentrując się jednak na samej wizycie - było to cudowne zaskoczenie! Menu nie jest ani za długie, ani za krótkie - takie idealnie w sam raz. Ponadto trzeba zwracać uwagę co danego dnia rozpisane jest nad barem, gdyż nie wszystko codziennie można dostać. Z mojej perspektywy świetnie świadczy to o miejscu, gdyż mamy pewność produktów świeżych, a nie robionych hurtowo i zamrażanych w wielkich ilościach. My zdecydowaliśmy się na Chicken Achari (danie z grilla - kawałki piersi kurczaka marynowane w piklach mango, podawane z chutney z czerwonej cebuli), z dań mięsnych Chilli Pork (kawałki wieprzowiny marynowany w imbirze, smażone w sosie sojowym), a z dań wegetariańskich na Chole Palak (ciecierzyca w sosie ze świeżego szpinaku) i Mixed Vegetable Curry (miks świeżych warzyw w sosie pomidorowym). Jako dodatki wybraliśmy Puri (pszenne placuszki smażone na głębokim oleju), oraz oczywiście "tytułowe" Roti (ciemne pieczywo z oryginalnej indyjskiej maki). Ciekawe było to, że całe zamówienie dostaliśmy w tym samym czasie tak, że mogliśmy do woli próbować sobie, mieszać smaki i delektować się feerią "doznań przyprawowych".


A było czym! Kurczak z grilla był jednym z najlepiej zrobionych kurczaków, jakie ostatnio jadłam! Idealnie miękki, wilgotny, smakowity! Wcale nie spalony, nie wysuszony jak to często z grillem bywa. Aż zastanawialiśmy się, czy aby nie surowy, taki wilgotny był (od razy dementuję - nie był surowy - był genialny!). Puri aż rozpływało się w ustach! Roti było ciekawe, lecz jeśli stoicie przed wyborem - zawsze wybierzcie Puri! Niebo w gębie! Cieciorka w szpinaku to nie do końca mój smak, ale podobno była dobra. Świnka chilli bardzo dobra, wybitnie aromatyczna, choć podobno troszkę czasem twardawa (ja skoncentrowałam się na kurczaku i curry). A jeśli o curry mowa - niesamowicie aromatyczne, czuć było ogrom oryginalnych przypraw. Całość domykała jeszcze miseczka ryżu oraz trzy miseczki różnych sosów.

Co ciekawe, pod sam koniec zostaliśmy po raz kolejny bardzo mile zaskoczeni ofertą indyjskiego deseru (nie pamiętaliśmy tego z kuponu, więc była to bardzo miła oferta!). A były to dwa słodkie serduszka (!) składające się ze smażonej marchewki z jakimiś dodatkami i mnóstwem słodkich przypraw, podane z gałką lodów. Bardzo oryginalny smak! Warto podpytać (gdyż o ile się orientuję desery nie figurują na stałe w karcie).


Całość wizyty umiliła genialna obsługa! "Kolega kelner" może nie był najszybszym z możliwych, za to jego podejście, uprzejmość i... cudny głos sprawiły, że czuliśmy się świetnie! Nie mówiąc już o sytuacji, kiedy to dwie (!) osoby przyszły podać nam nasz posiłek  abyśmy dostali wszystko w tym samym czasie! Takie podejście spotykałam dotychczas prawie wyłącznie w bardzo eleganckich restauracjach a nie w małych indyjskich barach w Krakowie. Szacun!

Podsumowując - miejsce bardzo warte odwiedzenia! Lokalizacja w okolicach Placu Wolnica sprawia, że łatwo tam trafić podczas wieczornych wojaży. Jedzenie sycące, smaczne, aromatyczne i bardzo fajnie podane. Wystrój dość ascetyczny, lecz ogromna frajdę sprawiają bollywoodzkie filmy wyświetlane na ścianie z rzutnika. Jest to lokal do którego na pewno wrócę, chociażby po to aby spróbować Chicken Tikka, Samosy czy Chicken Curry. Kadhai Paneer też kusi... :) A ceny są tak przystępne, że jeśli lubicie kuchnię indyjską, to RotiRoti jest punktem obowiązkowym na najbliższe wyprawy jedzeniowe!

KADR-owa


Za namową współtwórców pobiegłam sprawdzić. Nie miałam kuponu więc wybierałam z całego menu. To co mnie zastanowiło – nie podano w nim cen (wiem, że tak się robi w bardzo ekskluzywnych miejscach, ale Roti chyba do takich nie należy) - co kelner skomentował prostodusznym – „szef się pospieszył”, ale sprawnie przedstawił nam obowiązujące koszty (mile zaskakujące). Zdecydowałam się na Pork Vindaloo – kawałki wieprzowiny w sosie cebulowym, mój towarzysz miał ochotę na serwowaną tego dnia (spoza menu) baraninę, ale klient który podszedł do baru minutę wcześniej sprzątnął mu ostatnią porcję sprzed nosa, więc stanęło na Chili Pork (jedzone również przez MS).


Zamawiając większość dań, można zażyczyć sobie określony stopień ostrości, ja zdecydowałam się na umiarkowany, „tak na dwie papryczki”, Chili Pork miała być pikantna na trzy. I tu nastąpiła konsternacja – moja wieprzowinka w cebulowym gulaszu była co najmniej 2 razy bardziej ostra. Poza tym mięso kruchutkie, rozpływające się ustach, jednym słowem pyszne. Chili Pork nieco twardsze, również aromatyczne, z kawałkami zielonej papryki z osobno podanym, lekko słodkawym sosem przypominającym tzatziki. W porównaniu z Vindaloo zdecydowanie przegrało, jednak również było smaczne. Swoje danie popijałam słonym lassi – jogurtowym indyjskim napojem, jak napisano w menu – świetnie niwelującym ostrość dań. I to był strzał w dziesiątkę. Napój orzeźwiający, mocno słony, oryginalny. Porcje nie były wielkie – ja się najadłam, ale zmieściłam jeszcze deser (o tym innym razem). Mój współbiesiadnik był zdecydowanie podrażniony, zamówił więc jeszcze Samosa – mięsnego pieroga, podanego z odrobiną pomidorowo-kolendrowego sosu. Mięso mielone w środku przypominała nieco farsz do spaghetti bolognese, sosik był bardzo oryginalny – wodnisty, rzadki, ale przepełniony aromatem, świetnie wsiąkał w nadzienie. 


Wyszliśmy zadowoleni, choć baranek, który przegalopował przed naszymi nosami i nieco pustego miejsca w żołądkach nie pozwoliło wpaść w zachwyt. Oboje uznaliśmy, że pewnym mankamentem menu jest brak możliwości zjedzenie świeżych dodatków warzywnych, ale być może w Indiach tak się po prostu nie jada. Ogromnym plusem jest świeżość jedzenia i propozycje dnia, dobrze by jednak było, aby starczało ich do wieczora.

Agata


RotiRoti Indian Cafe
ul. Węgłowa 4
31-063 Kraków
http://rotiroti.pl/

3 komentarze:

  1. Roti Roti zdecydowanie na TAK! Jendo z 2ch miejsc ktore w miare regularnie odwiedzam. Do pelni szczecia brakuje mi jeszcze miejsca ktore bedzie serwowalo rowniez kuchnie typowo poludniowo-indyjska.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jestem, o jakich dwóch innych, "niedobrych" restauracjach indyjskich mowa :P Byłam parę razy w RotiRoti (ostatnio to nawet przedwczoraj) i nie powiem, dobre jedzenie, ale... Osobiście wolę dołożyć kilka zł więcej i pójść do Indus Tandoor - tam jedzenia jest o wieeeele więcej i jest tak pyszne, że to istny "orgazm" dla moich kubków smakowych :D Również byłam w Hot Chilli i tam już jest nieco gorzej, więc suma sumarum u mnie na 1. miejscu jest Indus Tandoor, na 2. RotiRoti, a na 3. Hot Chilli ;)
    A, i w życiu nie zapomnę restauracji indyjskiej Taj Mahal w Gdynii - drogo, ale jest tak samo "orgazmowo" pysznie, jak w Indusie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa i przydatna recenzja :) O indyjskich kuchni nie mam zielonego pojęcia choć mówi się że nasza kuchnia(wietnamska) jest połączeniem kuchni tajskiej,chińskiej i indyjskiej :) Na pewno się wybieram do restauracji wspomnianej w recenzji aby spróbować ;) Pozdrawiam, Quin.

    OdpowiedzUsuń