W pewne letnie popołudnie naszła mnie ochota na kuchnię hiszpańską i namówiłem KADR-ową na odwiedziny w El Toro na placu Wolnica. Ochota na hiszpańską kuchnię to właściwie mało powiedziane, ja tego słońca i hiszpańskiej atmosfery w jedzeniu potrzebowałem bardziej niż nasza reprezentacja piłkarska dobrego meczu.
El Toro zajęło miejsce po "starej" Horai i wnętrzu wyszło to zdecydowanie na dobre. Zaraz po wejściu przywitał nas tłum gości, krzątająca się obsługa i ciekawie wyglądające tapas w szklanych ladach. Fajnie tak, że na samym wejściu można nacieszyć oczy widokiem fajnych przekąsek. My zostaliśmy zaproszeni do piwnicy (na górze brak było miejsca), która urządzona jest w kolorach biało-czarno-czerwonych i mnie się tam spodobało - wnętrze nie jest przeładowane, a w jakiś sposób specyficzne. Dodatkowo w oczekiwaniu na dania można zapoznać się z Lolkiem Papugą, który rezyduje w korytarzu.
Jako tapas wziąłem sobie owoce morza na zimno z papryką, w lekko słodkawym sosie. Nic powalającego, ale fajne na rozpoczęcie całej uczty. KADR-owa, jako że nie miała ochoty na owoce morza (a wiele z tapasów właśnie na nich tego dnia bazowało), wybrała sałatkę z kurczaka z rodzynkami. Niestety składniki były zatopione w majonezie i było to wszystko średnio smaczne. Ale nic to, czekaliśmy na dania właściwe...
KADR-owa, z polecenia Pana Kelnera, wybrała bulion z małymi kluseczkami i żółtkiem jajka. Niby nic szczególnego, ale mnie ten jajeczny aromat w bulionie bardzo się spodobał. Jest tylko jeden problem. Jakiś czas po nas przy stoliku obok usiedli znajomi Pana Kelnera i też o tę zupę zapytali. I co? I pan kelner pokiwał głową przecząco. To ja się pytam jak to jest? - obcym się tę zupę poleca, a znajomym/rodzinie już nie? Zirytowało mnie to dość mocno muszę przyznać. Dla porządku dodam, że zupa ta już w menu nie figuruje.
Ja zamówiłem zupę kastylijską. I to z mojego punktu widzenia pozytyw. Podana niemal wrząca, na małej patelni, na której była przyrządzana. Na bazie chorizo, czosnku, z kromkami chleba jako "wypełniającą" wkładką. Gorąca, ostra, prosta - w sam raz na chłodne jesienne popołudnie.
Po zupach El Toro nadal pozostawiało mi nadzieję. Na danie główne KADR-owa zamówiła pierś z kaczki w winie Toro z musem jabłkowym z pieczonym ziemniakiem. I w całym daniu najlepszym składnikiem był mus jabłkowy. Pierś nijaka i moim zdaniem słabo zrobiona, sos naprawdę dziwny, ziemniak bez historii. No KADR-owa się zawiodła na całego.
Ja z kolei nie mogłem sobie odmówić paelli. Padło na paella mixta - czyli z mięsem owocami morza, warzywami i szafranem. Podana była jak należy na specjalnej patelni i zawierała w sobie wszystko co obiecywało menu. Co z tego, skoro paella była sucha i kompletnie bez wyrazu. Nie wiem, może czekała na kaczkę, może tak tutejszy szef kuchni ją właśnie przyrządza, ale zdecydowanie nie trafiła w moje gusta, a przyznaję się do bycia fanem paelli. Jedyny pozytyw to "przypieczona" skórka na dnie patelni, która wskazuje na prawidłową technikę przyrządzania. Niestety sama "skórka" to zdecydowanie za mało żeby to danie obronić - zawiodłem się i ja.
Podsumowując - KADR-owa powiedziała, że już tu nie wraca. Ja się zawiodłem, ale wrócę raz jeszcze na jakieś tapas i na ośmiornicę po galicyjsku. Zobaczymy, może będzie lepiej - ale jak mnie ktoś zawiedzie na paelli i na ośmiornicy to wrrr - warczał będę, zwłaszcza że w El Toro ceny są na średnio/wysokim pułapie.
Na stronie internetowej El Toro twierdzi, że jest "kwintesencją hiszpańskich smaków i obyczajów". Ja na koniec dorzucę tylko hiszpańskie przysłowie: "Del dicho al echo, hay mucho trecho" - w wolnym tłumaczeniu "Od słów do uczynków jest długa droga". I tyle.
MS
El Toro Restaurante
pl. Wolnica 9
Kraków
www.eltoro-restaurante.pl
Niestety ja też zawiodłam się na paelli w tej 'hiszpańskiej' restauracji. To tak jakby nie umiało się pogrzać wody albo jajecznicy zrobić.
OdpowiedzUsuńRecenzja na tym blogu była rzeczowa, ale taki komentarz jest bez sensu. Kwitnie hejterstwo po prostu. Szkoda, że kiedy krytykujesz nie umiesz powiedzieć za co...:(
UsuńSzkoda, bo zapowiadało się, że będziemy mieli dobrą hiszpańską kuchnię w Krakowie... :(
OdpowiedzUsuńA mnie ta restauracja uwiodła smakiem. Wiele razy byłam w Hiszpanii i jadłam w restauracjach, gdzie jedzą Hiszpanie, nie turyści. W El Toro zjadłam właśnie tapas i paellę, która była zrobiona rewelacyjnie i pełna hiszpańskiego smaku. Więc moim zdaniem nareszcie mamy w Krakowie pyszną restaurację hiszpańską. Dodam, że mają świetne Iberico, którego ze świecą szukać gdzie indziej.
OdpowiedzUsuń