wtorek, 31 grudnia 2013

I znów byliśmy Najedzeni (i to Fest!)!

Festiwalu Najedzeni Fest nie trzeba chyba już nikomu przedstawiać. Pomimo, iż "Jesień" to dopiero druga jego edycja (jak można się łatwo domyśleć, pierwsze było "Lato" :)), to jest to impreza, która już na stałe zagościła w świadomości krakowskich łasuchów. I dobrze, bo na prawdę warto Najedzonych odwiedzać!

Pomimo, iż od jesieni trochę czasu już minęło i mamy oficjalnie kalendarzową zimę, pogoda nadal jesienna, więc recenzję nadal warto chyba dodać... :)


Edycja jesienna Najedzonych zaskoczyła nas już od samego początku rozmachem! 4 (słownie: cztery) sale pełniutkie wystawców i jeszcze pełniejsze odwiedzających! Było w czym przebierać! Mieliśmy możliwość spróbować mnóstwa pysznego jedzenie, napić się dobrego wina, zakupić kuchenne przybory i dodatki, czy porozmawiać z Janiną Ochojską o odpowiedzialnym żywieniu! Dla każdego coś dobrego.

Zacznijmy jednak od... jedzenia oczywiście! Od samego wejścia otaczały nas stragany w kolorowymi dyniami i innymi pysznościami. Do tego standardowo mobilne burgerownie i, ku naszemu zaskoczeniu, prawdziwy piec do pizzy usytuowany na masce samochodu! :)


Było też i wino. DUŻO wina! Można było przebierać w winach z różnych regionów Polski i świata, w różnych rodzajach jak i przedziałach cenowych. Ponadto pojawiły się warsztaty winiarskie, co było bardzo fajnym dodatkiem do Najedzonych. Osobiście najbardziej urzekły nas wina z krakowskiego "po prostu wino..." - genialne smaki i świetni ludzie! Dziękujemy - na pewno do Was zawitamy!


Jak zwykle na Najedzonych nie mogło zabraknąć przetworów. Mogliśmy skosztować humusu od Amamamusi, smakołyków od "Made with love" oraz nasze ulubione chutneye z "Luks pomada"! Muszę przyznać, że ostry zielony pomidor i imbirowa śliwka to niebo w gębie!



Z pysznych ciekawostek spróbowaliśmy (oraz zakupiliśmy pokaźny kubełek) oliwek z Kleparza (mistrzostwo świata!). Do tego skosztowaliśmy domowych kanapek oraz zrobiliśmy trochę zakupów oliwno-sosowych. I to jest również ogromna siła Najedzonych - ciekawi wystawcy nie tylko restauracyjni, ale ogólnie związani z szeroko pojętymi kulinariami.


Tradycyjnie na Najedzonych zawitała kuchnia azjatycka. Kilka rodzajów sushi, z których bezsprzecznie Sakana nadal rządzi, Kamo ze swoimi przysmakami, czy stały również bywalec - Yellow dog. Ten ostatni niestety tym razem nie do końca zachęcił nas stosunkiem ilość-cena (wiem, wiem, liczy się jakość, ale...), do Kamo zaś przyszliśmy za późno i niewiele nam już zostało. Na szczęście jest to dobry motywator, aby odwiedzić ich w tzw. realu, gdyż wszystko wyglądało przepysznie!


Myśląc więc o konsumpcji, udało nam się spróbowac kilku pyszności o których długo będziemy pamiętać! Otóż zaczęliśmy od przysmaków węgierskich, podanych już w pierwszej sali. Niby to chcieliśmy poczekać i zobaczyć co zaoferują nam dalsze stoiska, ale zapachy były silniejsze. I bardzo dobrze! Jedzonko było przepyszne, podane z aromatycznym sosem pomidorowo-paprykowym w towarzystwie marynowanej papryczki - super!

Następnie, po pierwszych degustacjach wina przyszedł czas na coś więcej. I tutaj z pomoca pojawiła się Etnika! Krem paprykowo-pomidorowy oraz lekko pikantny kurczak okazały się wyborne! A dodając do tego schłodzone piwko, świeże, jesienne powietrze i widok na Wawel - bezcenne! Do Etniki na pewno zawitamy, gdyż jakość ich jedzenia nas oczarowała.

Następnie, opisywana już wcześniej (jak i przy okazji opisu Najedzonych Fest Lato) Sakana! Cudeńko! Sushi masterzy z Sakany jak zwykle stanęli na wysokości zadania. Oczywiście lepiej pójść do Sakany na ul. Gertrudy, gdyż tam zarówno wybór większy jak i jeszcze lepsza jakość, ale tak czy inaczej było pysznie!
Na przekąskę pochłonięty został chlebek z domowym pasztetem i sosem z Jadalni (baaardzo dobry!).

I przyszedł czas na deser... Cudowne zamknięcie kilkugodzinnego posiłku podczas Najedzonych! Domowej roboty beza z bitą śmietaną i granatem! Muszę przyznać, że nie pamiętam, kto był jego twórcą, ale jeśli ktokolwiek wie - dajcie proszę znać! Było to stoisko zaraz obok Book me a Cookie (baaaardzo pozdrawiamy koleżankę po blogowym fachu! :)). Tak więc, ktokolwiek widział, ktokolwiek wie! :) Po prostu niebo w gębie!


Podsumowując, Najedzeni Fest po raz drugi okazali się strzałem w kulinarną dziesiątkę! Zachwycili zarówno smakami jak i rozmachem! Przy tej ilości wystawców nawet tłumy nie były aż tak straszne i odczuwalne. Tak więc już z niecierpliwością czekamy na edycję trzecią, tym razem karnawałową. Na szczęście styczeń już niedługo! :)

1 komentarz:

  1. Couldn?t be written any better. Reading this post reminds me of my old room mate! He always kept talking about this. I will forward this article to him. Pretty sure he will have a good read. Thanks for sharing!
    jeux batman

    OdpowiedzUsuń