Jakiś czas temu zamknięto jedną z najlepszych restauracji w
Krakowie – Ancorę (wspomnienie tutaj). Pomyślałam, że to wielka szkoda, gdzie
teraz spróbuję znakomitej kuchni pana Adama Chrząstkowskiego, kucharza polskiej
prezydencji UE, prowadzącego programy w popularnej telewizji kulinarnej? Na
szczęście szybko okazało się, że pan Adam będzie teraz gotował w nowej
restauracji specjalizującej się w wołowinie. Tym sposobem trafiłam do Ed Red.
Filozofią tego miejsca jest
serwowanie polskich produktów, przede wszystkim mięsa. Wołowina sezonowana jest
na miejscu, w specjalnych szafach. W karcie znaleźć można zestaw przeciekawych
przystawek (np.ostrygi, pieczone kości szpikowe czy bycze jądra), siedem
rodzajów steków z rusztu i kilka dań głównych przygotowywanych poza grillem. W
dziale deserów ujęła mnie obecność sera Łomnickiego z kozieradką, podawanego na
miodzie rzepakowym. Niestety po przystawce i daniu głównym nie byłam w stanie
zmieścić już tego rarytasu. A zaczęłam odważnie – od byczych jąder z sosem z wędzonej białej czekolady, rabarbarem i
pistacjami.
Sos był genialny, ciemny, zawiesisty, mięsko z chrupiącą,
spieczoną skórką, o dymnym posmaku, w środku mięciutkie, o konsystencji
podrobu. Ciekawe doświadczenie. Na drugie zjadłam stek Bavette, dowiadując się jednocześnie, że pochodzi z łaty
wołowej (odcinka brzuszno-lędźwiowego).
Mięso było półkrwiste, różowiutkie,
rozpływało się w ustach. Do tego młode
ziemniaczki z kwaśną śmietaną i zasmażana młoda kapusta. Nie mam pytań,
zestaw w pełni satysfakcjonujący. Od moich współbiesiadników mogłam spróbować
jeszcze krwistego steku New York
(rostbef). Porcja słuszna, świetnie podana na drewnianej desce z towarzystwie grubej soli i miseczki z wybranym sosem (demi-glace,
berneński, grzybowy, z zielonym pieprzem i serem gorgonzola lub masło Ed Red).
W tym miejscu potrafią zrobić steka.
Z
lżejszych opcji – kopytka z kaczką i
orzechami laskowymi. Słodkawy sos, sprężyste kluseczki i chrupiący
kontrapunkt w postaci orzechów. Danie harmonijne jak rzadko kiedy. Menu się
zmienia (co jest dowodem na pełne zaangażowanie i pasję szefa kuchni), aktualnie
np. kopytka podawane są w sosie jabłkowym z kaczką i szpinakiem. Warto też
zwrócić uwagę na drinki, autorskie, niesamowicie opisane (np. irlandzki
rekonstruktor samopoczucia pod postacią Bushmills Black Bush w niespotykanie
mocno dymnej zaprawie). Obsługa profesjonalna, z dużą wiedzą na temat używanych
w kuchni produktów. Wnętrze przestrzenne, nieprzesadzony wystrój. Jedyny minus –
brak klimatyzacji. Biorąc pod uwagę jednak, że tego rodzaju dania je się raczej
w dni chłodniejsze, nie ma to większego znaczenia. Żal po Ancorze został
ukojony.
Ed Red
Ul. Sławkowska 3
Kraków
http://www.edred.pl/
Czasem mam ochotę wyjść na miasto i dobrze zjeść za niewielkie pieniądze. w takich chwilach wybieram dania z food trucków.
OdpowiedzUsuńPyszność na talerzu - tak powinien wyglądać każdy dzień!
OdpowiedzUsuń