poniedziałek, 10 września 2012

Karczma Nałęczowska – krótko…


Tym razem będzie wybitnie krótko, zwłaszcza jak na mnie ;) Czemu krótko – bo aż pisać hadko, jakby powiedział Longinus Podpipięta.

W uroczej miejscowości Nałęczów byłem jakiś czas temu z dość intrygujących przyczyn, ale nie to jest istotne. Poczułem głód, a jako że pora „dancingów” zbliżała się nieuchronnie popędziłem w poszukiwaniu miejsca gdzie można zjeść szybko i smacznie, tak żeby z nowo nabytymi siłami wstąpić jeszcze na w/w imprezę ;)

Zupełnie losowo wybrałem Karczmę Nałęczowską.

Sala wielka, pusty i ciemna. Ale skoro wszedłem, rozejrzałem się i nawet ktoś z obsługi mnie zauważył to nie pozostało mi nic innego jak usiąść. Z menu dowiedziałem się, że jakiś czas temu znana z telewizji Pani Gessler przeprowadzała tu jedną ze swoich rewolucji. Programu nie widziałem, więc nie wiem czy Pani Gessler była z wyników rewolucji zadowolona czy raczej nie bardzo…

Ja zdecydowałem się na dwa klasyki: rosół i pierogi ruskie.

Najpierw rosół – wjechał na stół gorący aż miło. I na tym skończyły się jego zalety. Ja wiem, że ugotować dobry rosół to w sumie sztuka, ale jedna osoba w kuchni powinna być wtajemniczona te arkana… Choć z drugiej strony zrobić zupę pozbawioną smaku to też jest umiejętność.


Pierogi ruskie – zrobić dobre ruskie to też sztuka. I również tej sztuki tutaj nikt nie opanował. Ruskie zupełnie bez wyrazu, płaskie – a przecież wiadomo, że ruskie mogą człowiekowi dać tyle szczęścia… te nie dawały ani odrobiny. Na pewno nie pomagały im w tym podejrzanie wyglądające skwarki i smętna mieszanina tłuszczu i wody, w której to wszystko leżało.


Nie spodziewam się szybko być w Nałęczowie, ale nawet jeśli to Karczmę ominę z daleka…
Acha – jest dość tanio, więc jak kto oszczędny, a na wrażeniach smakowych mu nie zależy to polecam.

MS

Karczma Nałęczowska
Ul. Poniatowskiego 4,
Nałęczów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz